Wydarzenia z 26 lipca 2025 roku w rejonie ul. Raciborskiej w Katowicach przyciągnęły uwagę wielu osób. Doszło tam do pożaru, który objął stare podkłady kolejowe. Wykonawca przebudowy linii kolejowej E65 składował je na tym terenie, a pierwsze wskazania sugerują, że mogło dojść do celowego podpalenia. Sprawa nie jest jednak prosta, co pokazuje toczące się śledztwo.
Okoliczności zdarzenia
Ogień wybuchł w okolicy starej lokomotywowni około godziny 14, a jego rozmiary były imponujące. Stos podkładów osiągał 50 metrów długości, 15 metrów szerokości i 9 metrów wysokości. Dym był widoczny z wielu miejsc w Katowicach i okolicznych miastach. Strażacy szybko zalecili mieszkańcom, aby nie otwierali okien, ze względu na toksyczne substancje, którymi nasączone były drewniane podkłady.
Śledztwo i zawirowania prawne
Wkrótce po wybuchu pożaru narodziły się podejrzenia o podpalenie. Początkowo śledztwo miała prowadzić Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ. Zainicjowano działania, które miały na celu wyjaśnienie okoliczności i ustalenie winnych. Jednak już po kilku dniach doszło do zmiany – sprawę przekazano Prokuraturze Rejonowej Katowice-Zachód, co wywołało spór kompetencyjny pomiędzy jednostkami.
Decyzję o tym, która prokuratura powinna się zająć sprawą, podjął Prokurator Okręgowy w Katowicach. 25 sierpnia 2025 roku przywrócił prowadzenie postępowania prokuraturze, która pierwotnie wszczęła śledztwo. Spór ten opóźnił jednak działania i do tej pory niewiele zmieniło się w kwestii ustaleń dotyczących przyczyn pożaru.
Bezpieczeństwo i odpowiedzialność
Stare podkłady kolejowe były tam składowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wykonawca przebudowy linii kolejowej E65 podkreśla, że materiały były wstępnie magazynowane z zamiarem ich wywozu i utylizacji. Teren ten jest zamknięty dla osób nieuprawnionych, a wykonawca współpracuje z firmą posiadającą odpowiednie zezwolenia na zagospodarowanie takich odpadów.
Reakcja społeczeństwa i konsekwencje
Incydent ten wzbudził niepokój mieszkańców Katowic, zwłaszcza tych zamieszkujących w pobliżu miejsca zdarzenia. Władze PKP PLK wyraziły ubolewanie nad lekkomyślnym działaniem osoby, która mogła być odpowiedzialna za podpalenie. Zwracają uwagę na zagrożenia dla środowiska oraz społeczeństwa wynikające z takich działań, które mogą prowadzić do poważnych szkód materialnych.
Choć od incydentu minęło już kilka tygodni, nadal czekamy na konkretne wyniki śledztwa. Spór kompetencyjny i formalności prawne opóźniły postęp w tej sprawie, pozostawiając wiele pytań bez odpowiedzi. Społeczność lokalna czeka na wyjaśnienia i działania mające na celu zapobieganie podobnym sytuacjom w przyszłości.