Firmy z sektora budowlanego są zadłużone na blisko 1,8 mld zł. Ostatecznie mogą w przyszłości za to zapłacić nowi właściciele nieruchomości.
Choć pandemia nie dotknęła firm budowlanych bezpośrednio, ich problemy wynikają z opóźnionych płatności i dostaw, a także gwałtownego wzrostu cen materiałów budowlanych. Finalnie kłopoty te mogą uderzyć w osoby planujące zakup mieszkania, bo trudniejsza, droższa i dłuższa budowa przełoży się na kolejne wzrosty cen nieruchomości.
Efekt domina
Według doniesień Krajowego Rejestru Długów, firmy sektora budowlanego należą dziś do najbardziej zadłużonych w całej gospodarce. Łączna kwota zadłużenia sięga niemal 1,8 mld zł. Co ważne, aż 72% dłużników to małe, jednoosobowe firmy.
Pod hasłem „branża budowlana” można mylnie wyobrażać sobie potężne firmy z własnym parkiem maszynowym i dużym gronem fachowców. Firmy budujące wieżowce w dużych aglomeracjach, realizujące milionowe inwestycje drogowe. Warto jednak pamiętać, że branża budowlana to w dużej mierze tysiące małych przedsiębiorstw, wykonujących drobne zlecenia. To wykonawcy i podwykonawcy, uzależnieni od siebie nawzajem oraz od materiałów, transportu, przetargów oraz siły roboczej. Obecnie mamy efekt domina, ponieważ wiele z tych elementów, z powodu pandemii, się powywracało.
Firmy toną w długach
Małe firmy znajdują się na samym końcu łańcucha finansowego inwestor–wykonawca–podwykonawca. Jeśli inwestor zalega z płatnościami dla wykonawcy, podwykonawcy też nie otrzymują pieniędzy. Jak podaje KRD, jedna na dziesięć firm ma ponad połowę wystawianych faktur opłacanych z opóźnieniem przez zleceniobiorców. Z kolei co druga firma przyznaje, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy nawet jedna czwarta kontrahentów w ogóle nie opłaciła faktur.
Zadłużenie firm budowlanych ma jeszcze inny wymiar. Branża jest też m.in. winna 900 mln zł instytucjom finansowym oraz 281,8 mln zł branży handlowej. Oprócz tego, problemy finansowe budowlanki rzutują również na kontrakty związane z wynajmem i zakupem maszyn, używaniem telefonów komórkowych oraz zakupem materiałów budowlanych.
Materiały budowlane rekordowo drogie
Stowarzyszenie Wykonawców Elewacji podaje, że od stycznia do sierpnia br. metr sześcienny styropianu podrożał ze 114 zł do 206 zł, czyli aż o ponad 80%. Drastycznie wzrosły również ceny stali i wapna, kluczowych dla branży budowlanej.
Winowajcy upatruje się w pandemii. W 2020 r. znacząco spadł popyt na materiały budowlane, co pociągnęło za sobą ograniczenie produkcji przez wiele firm. Teraz jednak doszło do wzrostu popytu i firmy te nie mogą za nim nadążyć. To z kolei sprawia, że materiały takie jak stal czy styropian kosztują krocie, docierają z opóźnieniem i w błyskawicznym tempie znikają z hurtowni. W efekcie firmy mają kłopot z realizacją zleceń.
Patrząc na problem z innej perspektywy: do wszystkiego doszły jeszcze podwyżki cen za energię, wzrosła płaca minimalna, drożeją też paliwa, a to wszystko odbija się na kosztach produkcji i transportu. Problemem jest również brak wykwalifikowanych fachowców. Najbardziej zadłużone są firmy z Mazowsza, Śląska i Wielkopolski.
Ceny mieszkań znów wzrosną?
Opóźnione płatności, długi i problemy z dostawami skutkują ogromnymi utrudnieniami w budowie m.in. nowych mieszkań. Deweloperzy nadal rozpoczynają wiele nowych inwestycji. Należy być jednak czujnym i wziąć pod uwagę, że któreś z nich mogą nie zostać ukończone lub mocno się wydłużyć. A wzrost cen nowych mieszkań jest w obliczu narastających problemów raczej nieunikniony.