W ubiegłą środę wybuchł pożar w jednym z bloków mieszkalnych w Zawierciu, na skutek którego obrażenia odniosły 11-letnia dziewczynka i jej matka. Obydwie uciekały z płonącego budynku, gdzie zapalił się jeden z lokali mieszkalnych. Płomienie ognia były tak duże, że wychodziły nawet na klatkę schodową, gdzie poparzyły uciekającą matkę i jej córkę.
Do dużego pożaru mieszkania doszło około godziny 16:00 w jednym z bloków na osiedlu w Zawierciu. Najpierw ogień pojawił się w lokalu na trzecim piętrze, a stamtąd zaczął się szybko rozprzestrzeniać, wychodząc i okalając dymem klatkę schodową. Zgłoszenie o pożarze przyjął dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu, który wysłał do akcji kilka zastępów strażaków.
Z płonącego budynku uciekło 15 osób
Po przyjeździe straży pożarnej całe mieszkanie było już spowite przez płomienie, który wychodziły przez okno i na klatkę schodową. Strażakom udało się ugasić pożar, jednak mieszkanie spłonęło całkowicie i niczego nie udało się uratować. Przed przyjazdem straży pożarnej z budynku zdążyło się też ewakuować 15 osób. Na skutek pożaru nie zginęła żadna osoba.
W trakcie akcji ratowniczej na miejscu lądował również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał 11-latkę do szpitala. Poszkodowana miała oparzenia pierwszego stopnia dłoni i twarzy, z racji czego pacjentkę przewieziono do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Chwilę później pod opiekę lekarską zgłosiła się także 43-letnia matka dziewczynki, która trafiła na oddział szpitalny w Siemianowicach Śląskich.
W działaniach ratowniczych brali udział funkcjonariusze policji i straży pożarnej, a także zespół ratownictwa medycznego wraz ze śmigłowcem LPR. Ponadto, wezwano również pogotowie gazowe i energetyczne. Na skutek pożaru doszczętnie spłonęło mieszkanie, a także część klatki schodowej i elewacji.