Zespół GKS Katowice, będący beniaminkiem ekstraklasy, na własnym boisku zakończył rywalizację ze Śląskiem Wrocław remisem 0:0.
Pierwszą połowę spotkania zdecydowanie opanowali gospodarze. Częściej atakowali, a ich akcje były bardziej groźne. Najbardziej dramatyczny moment miał miejsce w 20. minucie, kiedy to Bartosz Nowak oddał silny strzał podczas rzutu wolnego. Bramkę dla wrocławian uratowała jednak poprzeczka. Wrocławianie nie byli w stanie skutecznie zorganizować ofensywy, jedynie strzał Petra Schwartza zmusił bramkarza rywali do interwencji, ale nie sprawił mu większych kłopotów.
Tylko przed przerwą defensywa GKS-u Katowice na moment straciła koncentrację, co mogło skończyć się bramką dla przeciwnika. Najlepszą okazję do zmiany wyniku miał Symeon Petrow, ale jego strzał głową z bliskiej odległości obronił bramkarz gospodarzy, Dawid Kudła.
W drugiej części spotkania, na początku Rafał Leszczyński poradził sobie ze strzałem Adriana Błąda. Chwilę później Petra Schwarz uderzył w słupek, co rozpaliło przyjezdnych kibiców. Po tej akcji inicjatywa przeszła w ręce drużyny Śląska, a okolice pola karnego gospodarzy stały się miejscem coraz to ciekawszych akcji, które jednak nie przyniosły efektów bramkowych.
Drużyna prowadzona przez trenera Rafała Góraka zdołała przetrwać te trudne momenty i ponownie spróbowała zagrozić bramce rywali. W 77. minucie meczu Leszczyński obronił strzał głową Adama Zrelaka. Niestety dla katowiczan, mimo wysiłków, musieli zadowolić się piątym remisem w tym sezonie.
Mimo braku goli na stadionie, kibicom nie można było narzekać na pogodę, która towarzyszyła temu spotkaniu.
Śląsk Wrocław, mimo starań, nie zdołał odnotować zwycięstwa w lidze i nadal znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli.